niedziela, 17 sierpnia 2014

13. Zemsta?

Miałam wkrótce kończyć to opowiadanie ale myślałam o tym aby przekształcić je w książkę, razem z 1 częścią tylko bez przekleństw, bardziej rozwinięta akcja i wgl lepiej. Skończę je tu ale nwm jak będzie dalej ;) Jezu, mam jazdę na niemieckie piosenki. Jeśli chcecie czegoś posłuchać czytając to macie to na co mam ostatnio jazdę :
<klik>
<klik>
<klik>
*************************************************************************
Julka:
Chodziłam w koło krzesła stojącego na środku dużego pomieszczenia. Osoba przywiązana liną do krzesła już zrozumiała, że nie warto się kręcić i próbować krzyczeć. To jeszcze bardziej pogarszało sytuację. 
Ciemne włosy opadały mu na oczy. Co chwilę odrzucał głowę w tył próbując choć na chwilę zobaczyć cokolwiek. 
-Wiesz dlaczego tu jesteś. Nie lubię kiedy ktoś... Torturuje mnie i wykorzystuje fizycznie. To jest ból nie do zniesiania. Blizny zostaną na zawsze w moim sercu. Myślisz, że to się da zapomnieć?- przystanęłam obrócona do Diego plecami, ze spuszczoną głową. Łzy napłynęły mi do oczu, piekły pod zamkniętymi powiekami. Usta drżały tak samo jak dłonie, co na pewno zobaczył. - Nie. Tego się nie da zapomnieć. Modliłam się czasami, żeby mnie zabił głód albo, żebym się wyziębiła na śmierć  od siedzenia w rozszarpanej koszuli na podłodze tej śmierdzącej szopy. Nie będę ci robić tego samego. Nie jestem taka zła. Ale teraz jestem wściekła więc powiesz mi to co wiesz albo skończysz swoje podłe życie jedzony przez tutejsze szczury. 
Obróciłam się i uklękłam przy nim. Przejechałam palcami po zarysie jego szczęki aż do brody, którą uniosłam delikatnie aby spojrzał mi w oczy. W jego     oczach kryło się przerażenie, nieopisany wprost strach. Uśmiechnęłam się ukazując delikatnie zęby. Teraz widziałam to samo co kiedyś on widywał codziennie. Moje oczy pewnie wtedy wyrażały tyle samo przerażenia, nienawiści, odrazy i pokonania co jego w tym momencie. 
Był na tyle głupi, żeby szukać mnie samemu po okolicznych wsiach, miastach. Znalazłam go zanim on odnalazł mnie. 
-Mam nadzieję, że będziesz współpracować. Pytanie numer jeden brzmi: czego ode mnie chce Amanda?
Szybkim ruchem oderwałam taśmę izolacyjną z jego ust. 
Wrzasnął, splunął i odpowiedział cicho:
-Wiem tylko tyle, że byłaś z Kaulitzem, tym w którym Amanda była zakochana a potem rzuciłaś go dla tego drugiego co ją rozwścieczyło, bo go skrzywdziłaś a on nie mógł cierpieć. Mógł być z nią ale wybrał ciebie. 
-A co z Zoey? Obecną dziewczyną Billa. Co ona zamierza z nią zrobić?
- Unieszkodliwić. 
-Co oznacza unieszkodliwić?- syknęłam.
-Poważnie uszkodzić a może nawet zabić albo zakopać żywcem, czyli to samo co chciała zrobić z tobą. 
Jego słowa uderzyły we mnie jak piorun. Cofnęłam się o krok od krzesła. Czułam się jakby mnie spoliczkował słowami. Ślina stanęła mi w gardle, z trudem ją przełknęłam. Smakowała jak trucizna, ciążyła w przełyku. 
Ona chciała... Zakopać mnie żywcem. 
-Chciała zabić nas wszystkich? Toma, dzieci, mnie, Zoey, żeby na pewno nic nie stało jej na przeszkodzie do Billa?!
-Dokładnie. 
Wrzasnęłam w przestrzeń rozkładając ręce na boki i rzuciłam się na tego dupka. Złapałam go za szyję a mnie złapały i odciągnęły czyjeś silne ręce.
-Puść mnie Gabriel! Puść mnie! - wrzeszczałam na brata, który miał tylko stać i patrzeć ale w ostatniej chwili postanowił interweniować. 
-Nie puszczę cię. Zrozum. Nie bądź głupia. Nie możesz mu nic zrobić.
-On chciał mnie dać zakopać żywcem! Najpierw się mną zabawiał a potem chciał wrzucić moje wyczerpane ciało do jakiegoś dołu w ziemi!- krzyczałam i płakałam jednocześnie. - Gabriel! Zrozum mnie. Proszę, zrozum... - mój głos załamał się. Teraz łkałam patrząc zapłakanymi oczami na brata trzymającego mnie za nadgarstki. Po chwili patrzenia na mnie w milczeniu przytulił mnie do siebie bardzo mocno. 
-Jakież to wzruszające.. - prychnął Diego.
-Mówiłem, że ty nie możesz mu nic zrobić ale nie mówiłem, że ja nie mogę. - Gab odsunął mnie od siebie i kopnął w krzesło tak, że poleciało na oparcie a razem z nim na plecy przewrócił się przywiązany Diego.
Stanęłam z założonymi rękami i patrzyłam jak brat daje się ponieść złości i za każdy wymieniony przez siebie powód wymierzał chłopakowi cios. 
Po pięciu minutach wstał, wytarł zakrwawione dłonie o podłogę i podszedł do mnie. 
-Żyje. Później zawieziemy go na policję. - spojrzałam na niego jak na idiotę. - no dobrze, zrobię anonimowe wezwanie i zostawimy im kartkę z wyjaśnieniami, lepiej?
Kiwnęłam głową. 
-No to chodźmy już stąd. Brzydzę się nim. 
Objęłam brata jedną ręką w pasie i wyszliśmy z piwnicy pod opuszczonym magazynem.


Bill:
-Zoey... - jęknąłem rozbudzając się. Miejsce na łóżku obok mnie było puste, zimne. Świadczyło o tym, że moja dziewczyna już od dawna nie leży w łóżku. Było ciemno i chłodno. Niska blondynka siedziała na parapecie zamkniętego okna w jednej z koszulek z logo mojego zespołu, z kubiem herbaty w dłoniach. Wpatrywała się w mrok za szybą a łzy spływały po jej policzkach. Nie zauważyła, że się obudziłem. Wstałem i podszedłem do niej. Przytuliłem ją i pocałowałem w czoło.
-Znowu o tym myślisz... 
W odpowiedzi jej ramiona zaczęły drżeć i usłyszałem cichy szloch. 
-Oj skarbie... - byłem ubrany w ciemnoszary  podkoszulek i jasnoszare dresowe spodnie a i tak było mi zimno. Zadrżałem.-Wracaj do łóżka, przeziębisz się.
Ociągając się zostawiła kubek na parapecie i weszła pod kołdrę. Położyłem się za nią i wtuliłem w jej drobne ciało.
Ostatnio sporo myślała o tym, że Tom i dzieci uciekają, w jakim stanie jest Julka. Obwiniała się o to, że nie było jej wtedy w szpitalu. Płakała całymi dniami i nocami przy herbacie a w wolnych chwilach czytała książki, które jak mówiła pomagały jej się oderwać od swoich a zatopić w cuchych problemach. Szczerze mówiąc wątpię, żeby cokolwiek rozumiała bo ilekroć patrzyłem jej wzrok nie był skierowany na strony książki tylko za okno albo w wyłączony telewizor. 
Nie wiedziałem już co robić, nic nie pomagało. Z niecierpliwością wszyscy czekamy na kolejne wieści od Gabriela, Toma, Julki... Tak naprawdę od kogokolwiek. Ale telefony milczały a skrzynki były puste. 


Georg:
Przewracałem się z boku na bok, nie mogąc znaleźć dla siebie wygodnej pozycji. 
-Przestań się wiercić... - mruknęłaAn przez sen. 
-Nie mogę spać. Mam złe przeczucia, An. Mam złe przeczucia co do Julki. Nigdy się tak o nią nie martwiłem.
-To normalne. Wszyscy się martwimy... Ale czasami mam wrażenie, że to wszystko moja wina. To ze mną mieszkała Amanda, to ja ją poznałam z Billem. 
Wtuliła się we mnie bardzo mocno i westchnęła.
-Nie możesz się za to obwiniać. Nie wiedziałaś, że ona jest chora... 
Tym razem jęknęła zbolała.
-Wiedziałam, że miała problemy. Chodziła do psychologa. Ponoć chodziło o uzależnienie ale teraz nie jestem pewna czy nie chodziło o co zupełnie innego. 
-Możliwe. Dasz radę zasnąć? 
-Jeśli mnie przytulisz i będziesz przy mnie, i również zaśniesz to chyba tak. 
-Będę. Obiecuję. - pocałowałem ją w czubek głowy i jeździłem dłońmi po jej plecach w uspakajającym geście, dopóki nie zaczęła miarowo oddychać. 



Tom:
Kiedy Julia odeszła z parku, wstałem i ruszyłem w stronę hotelu. Dzieci były spokojne, jakby wyczuwając, że stało się coś ważnego. Ich bezzębne uśmiechy były urocze i żałowałem, że nie mogła tego zobaczyć. Ciężko było mi myśleć, że ona naprawdę ma w planach zemstę. Bałem się o nią tak bardzo jak nigdy. Nie wydawała się już tą samą kobietą co wcześniej. Moja Julka była delikatna, wrażliwa, uśmiechnięta. Ta była... Bezwzględna. Miałem nadzieję, że była to tylko maska, że tak naprawdę jest wciąż tą samą osobą zdolną wybaczyć najgorsze krzywdy.
 Zakochałem się w aniele. 
Teraz ten anioł upadł.
A ja mam zamiar odpłacić wszystkim za nawet najdrobniejsze krzywdy, które sprawiły, że ten anioł cierpi.
Bo nie ma nic gorszego niż cierpiący anioł.


******************************
Znowu! Jeeezu, przepraszam, że tak długo! Nie miałam weny :( rozdział nie jest zbyt długi ani jakoś specjalnie zajebisty ale mam nadzieję, że się choć trochę podobał.