czwartek, 21 stycznia 2016

Epilog.

*Pół roku później*
Tom:
Każdy z nas ma jakieś lęki, każdy się czegoś boi. Nie ma wyjątków. Możesz myśleć, że już nic nigdy nie przerazi cię tak, że serce przyśpieszy swoje bicie aby następnie zamrzeć na ułamek bolesnej sekundy. Jest osoba, która sprawia, że boimy się odezwać aby nie powiedzieć czegoś co być może ją zrani. Nie chcemy wykonać najmniejszego nawet ruchu w obawie, że to my przyczynimy się do jej rozłamu. Boimy się bo w tej chwili jest ona całym naszym światem i jeśli ona umrze, jakaś cząstka nas umrze razem z nią. Nasz mózg podsuwa nam sugestie "co by było gdyby". Co by było gdyby ta osoba nigdy nie pojawiła się w MOIM życiu?
Zapewne co tydzień byłbym na imprezach, pijąc i wyrywając do łóżka osoby, których imion nie znam.
Co by było gdyby tej osoby NAGLE zabrakło?
Przez nią w moim życiu pojawiły się dwie inne osóbki, w których musiałbym podtrzymywać nikłe wspomnienia o niej, dawać im pamiątki aby wiedziały, że ona była. I, że będzie z nimi ilekroć wspomną jej imię i przywołają w pamięci historię, którą opowiadałem im o niej.
Co by było gdyby...nie było jej teraz obok mnie?
Odwróciłem się na bok i pogłaskałem jej odkryte ramię a następnie nakryłem kołdrą. Tak słodko spała. Powoli wstałem, nie chcąc jej budzić. Oparłem się o ścianę naprzeciwko łóżeczka moich już ponad rocznych kochanych pociech. Wszystko co kocham, na wyciągnięcie ręki. Los się w końcu do mnie uśmiechnął.

No moją twarz wpłynął delikatny uśmiech kiedy Julia drgnęła przez sen. Podszedłem do łóżka w momencie kiedy gwałtownie na nim usiadła szybko przyciągając mnie do siebie i wtulając w moje ramiona. Cicho łkała a ja gładziłem jej plecy.

-Zły sen?- zapytałem szeptem odsuwając ją na odległość ręki, następnie unosząc jej podbródek tak aby móc patrzeć w jej piękne, teraz zapłakane oczy.
Odetchnęła cicho.
-Śniło mi się, że.. ona wróciła. Próbowała zabrać moje maleństwa. I... ciebie. Ja nie byłam sobą. Chciałam się zemścić. Tom... Co będzie jak ona wróci?
Mięsień na mojej szczęce drgnął. Na szczęście nie zauważyła tego, ponownie wtulając się w moją nagą klatkę piersiową.
-Ona już nie wróci... Przysięgam.
-Skąd możesz to wiedzieć?
-Po prostu wiem...
Przytuliłem ją i kołysałem dopóki nie usłyszałem jej rytmicznego oddechu.


Ubrałem spodnie od dresu, luźną szarą bluzę i wyszedłem z domu. Wsiadłem w samochód. Do pobliskiego cmentarza miałem pół godziny drogi. Teraz pewnie jesteście ciekawi co wydarzyło się w ciągu tych długich 6 miesięcy i czemu wybieram się na cmentarz. Otóż pozwólcie, że wam to wyjaśnię ale może po kolei. To wszystko co śni się Julce, to niestety prawda. W wyniku nagłego ataku, w którym nie dała rady się obronić wpadła w amnezję. Jej mózg wyparł wszystkie informacje na temat tego co się działo. Czasami wraca to do niej w snach ale no właśnie, to tylko sny, nieprawdaż? Przejdźmy w takim razie dalej. Co z Amandą?
W magazynie, w którym przetrzymywała moją żonę wybuchł pożar w wyniku czego spaliła się żywcem. Julkę uratował Georg rzucając się w sam środek ognia. On sam rzez tydzień leżał później w niestabilnym stanie w szpitalu.
Chciałbym, żeby to nie była prawda. Trauma i troska o nią zostanie mi już do końca życia a ja nie będę mógł jej wytłumaczyć dlaczego. Ale teraz jestem spokojniejszy. Amandy już nie ma. Już nikt nie skrzywdzi mojego anioła.

Położyłem na zwykłym szarym grobie kwiat bazylii.
 
Już nigdy nie staniesz mi na drodze. A Julia... nigdy się nie dowie...

***************************************************
OFICJALNIE TO BY BYŁO NA TYLE! Chciałabym wam podziękować za przeczytanie tego i serdecznie przeprosić za odwalenie takiej chały jaka była wcześniej. To był okres czasu kiedy pisałam aby tylko coś napisać i żałuję tego jak spieprzyłam tą historię. Chciałabym się z wami czymś podzielić. A więc epilog pojawił się tu tylko dlatego, że nie chciałam mieć tej historii na sumieniu. Popadłam ostatnio w bezsenność i dużo myślałam. Nigdy nie wiedziałam jak chcę to zakończyć. Myślę, że tak jest dobrze. Miało być więcej rozdziałów ale ciągniecie tego na siłę nie ma sensu a ja nie nadaję się do pisania czegoś takiego. Oznajmiam również, że MOŻE wrócę na "I'm not afraid to die" i nadal jestem aktywna na "Nieumarli - bo miłość rządzi się własnymi prawami". Jeśli ktoś dotrwał aż tu to zasługuje na brawa! Więc możecie sobie teraz zaklaskać :D żegnam was w tej historii i pamiętajcie o czerwonej nici. Jeśli macie kogoś spotkać to tak się stanie. Ta nić może być splątana, poszarpana ale będzie.