sobota, 24 maja 2014

11. Ucieczka.

Julka:
Przetarłam ciało miękkim białym ręcznikiem i powoli zaczęłam osuszać nim włosy. Jak dobrze było znów poczuć dotyk tego materiału i móc otulić się nim. Poczuć wodę, w której się zanurzasz. Brakowało mi tego ale wcześniej o tym nie myślałam. Gabriel był ze mną cały czas ale ja CHCIAŁAM umrzeć. Wiem, to samolubne ale tak było. Nie mogłam znieść  więcej poniżania, bicia i dotyku cudzych rąk na moim ciele. To był najgorszy z moich koszmarów i nigdy się z niego nie otrząsnę.
Dokładnie zmyłam cały kurz, bród i pot z mojej skóry i włosów. Zajęło mi to ponad dwie godziny. W tym czasie, z kuchni obok dochodziły odgłosy uderzających o siebie garnków, patelni, otwieranych szafek. Wreszcie opuściłam ręcznik tak, aby opadł mi na kostki i stanęłam przed wysokim lustrem, w którym mogłam się cała przejrzeć. Po sekundzie zamknęłam oczy i odwróciłam się do lustra tyłem. Ślady przeszłości zostają na naszych ciałach jak blizny, które przypominają nam o tym o czym wolimy zapomnieć.

-Już? No to chodź do stołu. - Gabriel skierował mnie do salonu gdzie na stole czekała kolacja. Usiadłam niepewnie na krześle i włożyłam za ucho kosmyk jeszcze mokrych włosów. Brat czekał aż sama mu powiem co się działo, choć pewnie się tego domyślał. Spuściłam wzrok na bose stopy na których wyraźnie odznaczały się błękitne linie żył i czerwone kreski po zadrapaniach i rozcięciach. Uniosłam głowę i zobaczyłam, że Gabriel z troską wypisaną na twarzy przypatruje mi się. Westchnęłam i wzięłam do ręki widelec, na który nabiłam kawałek ziemniaka i świeżej mizerii.
-Gabriel...
-Ciii... na razie nie mów nic. Jedz. Pogadamy później. Mam kilka wiadomości i coś czuję, że raczej nie będziesz zachwycona. -spojrzał na mnie nie wiedząc czy kontynuować wypowiedź. Wreszcie zrezygnował i sięgnął po szklankę z wodą.
Godzinę później usiedliśmy na kanapie w salonie i zaczęliśmy długo zapowiadającą się rozmowę.
Pozwoliłam bratu, aby zaczął. Sama musiałam jeszcze uporządkować w głowie to co chcę mu powiedzieć, zatajając bardziej drastyczne tematy.
-Nie wiem nawet od czego zacząć. Znalazłem cię dzięki tacie. Gdzieś, dokładnie nie wiem gdzie, masz wszczepiony nadajnik. Nie patrz tak na mnie, serio, nie wiedziałem o tym!
-Mów dalej.
-Bardzo długo jechałem za wami, w końcu skontaktowałem się z Tomem...
Na dźwięk imienia ukochanego otworzyłam szeroko oczy i uchyliłam usta.
-Czy on wie o ....? - spuściłam wzrok na sine ślady długich palców odciśniętych na moich udach.
-Nie. Ale... Georg wie. Tom razem z Andrew i Kate wyjechali. Kazałem im wyjechać. Amanda powiedziała, że po nie wróci.
Zacisnęłam wargi w wąską kreskę. Nie pozwolę jej na to.
-Nie zrobi tego. - powiedziałam ze złowrogim uśmiechem. - znajdę ich pierwsza....


Dwa dni później:
-Gabriel... PROSZĘ! Pozwól mi!
-Julka! Nie! Coś ci się stanie.
-Muszę się jakoś nauczyć walczyć! A ty... uczyłeś się tego! - od wczoraj namawiałam brata aby nauczył mnie walczyć i strzelać z broni.
-Nie wiem. Naprawdę nie wiem Jula, nie wiem czy powinienem. To jest niebezpieczne.
-Ale ja muszę się tego nauczyć! - spojrzałam na niego zapłakanymi oczami. Chciałam zemsty. Chciałam. Musiałam.
Westchnął i potarł palcami skronie.
-No dobrze.
-Kiedy zaczynamy? - klasnęłam w dłonie uradowana i podskoczyłam jak dziecko.
-Najlepszy chyba będzie termin "od zaraz".


Warknęłam kiedy znów upadłam na matę rozłożoną w sali treningowej w mieście. Mój strój składał się z legginsów do połowy łydki, czarnej bluzki z długim rękawem a nadgarstki miałam obwiązane bandażem.
-Kiedy już wrócisz do normalnej formy to będziemy trenować dużo ostrzej, na razie podstawowe chwyty i blokady, które może zrobić nawet mała osłabiona dziewczynka.
Stanął nade mną z założonymi rękami. Niedawno przefarbował włosy na blond. Teraz te blond włosy opadały mu na czoło nadając jego twarzy bardziej dominujący wyraz. Podczas gdy ja byłam spocona i wyczerpana po nim nie ściekała ani kropla potu. Szary podkoszulek opinał mu mięśnie brzucha. Zachowywał się jak profesjonalny trener. Z jękiem podniosłam się z podłogi, która pachniała potem i gumą.
-Spróbuję cię uderzyć a ramię. A ty masz jakoś zatrzymać atak.
Patrzyłam jak on ustawia się w pozycji. Jedna noga lekko do przodu, ramiona luźno, mięśnie napięte i... cios.
Poczułam jak moja ręka zaciska się w okół jego nadgarstka i moje paznokcie wbijają się w jego skórę robiąc w niej delikatne nacięcia.
-Duży plus, długie paznokcie. Korzystaj z nich. Brawo.
Nawet nie widziałam kiedy - znów leżałam na macie.
-Jak? - zapytałam podnosząc się na łokciach.
-Nie myśl, że kiedy zatrzymasz jeden atak, drugi nie pójdzie w ruch. Bądź przygotowana. Obserwuj.
Odszedł w stronę maszyny z wodą a mi kazał porozciągać nogi. Uniosłam jedną nogę do góry, przyciągnęłam ją do klatki piersiowej na drugiej stałam przez 10 sekund. Z zamkniętymi oczami zrobiłam wymach ręką. Poczułam jak łokieć uderza w coś miękkiego a sekundę po tym coś upadło z hukiem na matę.
-Chciałeś mnie zaskoczyć? - zapytałam unosząc brew. Gabriel leżał na plecach patrząc na mnie szeroko otwartymi oczami.
-Masz mocny prawy łokieć, to twój kolejny atut w walce. - wstał masując sobie obolałe miejsce koło żeber. -Na dzisiaj koniec. Wracajmy do domu.

Tom:
Szedłem szybkim krokiem  przez miasto cały czas rozglądając się na boki. Zostawiłem dzieci na pięć minut z sąsiadką mieszkającą piętro wyżej, miła straszą panią mówiącą po angielsku aby móc pójść do sklepu po mleko i coś do jedzenie.
Kiedy wszystko kupiłem pobiegłem z powrotem do bloku. Po schodach zbiegła zakapturzona postać potrącając mnie. Przyśpieszyłem i ciągnąc za sobą siatki, które zostawiłem później pod drzwiami nowego mieszkania wbiegałem po dwa schody. Dopadłem drzwi sąsiadki i zapukałem nerwowo.
-O. Szybko pan wrócił. Proszę wejść. - otworzyła szerzej drzwi.
-Nie widziała pani nikogo kręcącego się pod blokiem? - zapytałem po angielsku, jedynym języku, w którym mogłem się ze straszą panią dogadać.
-A wie pan, był tu taki jeden. Pytał o niejakiego Toma. Ale nikt taki się tu nie wprowadził więc odprawiłam go z kwitkiem.
Ukryłem strach pod uśmiechem i poszedłem po dzieci do salonu. Wziąłem je na ręce i zniosłem na dół dziękując kobiecie za pomoc.
Ułożyłem Kate i Andrew w łóżku a sam drżącymi rękami wyciągnąłem walizkę spod szafy i  byle jak wrzuciłem do niej wszystkie nasze rzeczy.
Jutro już miało tu nas nie być.
Szybko działają. Dwa dni wystarczyło aby znaleźli mnie w Polsce. A nawet jeśli nie oni to zawsze lepiej dmuchać na zimne. Musimy się stąd wynieść.
Pod osłoną nocy włożyłem foteliki do samochodu i odpaliłem czarnego cadillaca. Gwiazdy oświetlały mi drogę milionami świateł. Z kapturem na głowie odjechałem spod bloku w kierunku bliżej mi nie znanym.
-Spójrz w gwiazdy. -siedziałem z moją ukochaną na plaży obejmując ją ramieniem.
-Dlaczego?-zapytała.
-One nie gasną
. Są z nami zawsze, zawsze któraś wskaże ci drogę do mnie. -wskazałem jej gwiazdę, tą, która świeciłą najmocniej. - Moja miłość do ciebie jest jak ta gwiazda. Będę nawet jeśli mnie nie zobaczysz. Będę nawet jak zgaśnie w nas ogień.




Julka:
O piątej rano obudził mnie trzask uderzających o siebie patelni. Spojrzałam zaspanymi oczami na brata i z miną "Co ty robisz, idioto?" uniosłam się na rękach. Usiadłam na łóżku i doszłam do wniosku, że jego wyszczerz nie wróży nic dobrego. Ubiór też nie. Chłopak miał na sobie szare dresy i koszulkę z długim rękawem. Na dworze już świtało.
-Idziemy biegać. - oświadczył. Zdawało mi się, że kompletnie zapomniał o tym co przeszłam. I dobrze, też chciałam zapomnieć. Wszystko na razie zaćmiewała mi żądza zemsty. Przecież oni też się szkolili. Teraz moja kolej.
Wstałam, wciągnęłam na siebie szybko jakieś ciuchy i razem z bratem wyszliśmy na polną dróżkę. Zaczęłam biec, czułam pod podeszwami tenisówek każdy kamień, każdą gałązkę. Coraz trudniej było mi złapać oddech. Po kilometrze miałam wrażenie jakby moje płuca zalała lawa, jakby palił je od środka ogień a moje nogi były zrobione z ołowiu i każdy krok miał byś awykonalny. Zacisnęłam ręce w pięści i biegłam mimo wyczerpania fizycznego. Gabriel dostosował się do mojego tempa i biegł koło mnie truchtem jakby jemu to sprawiało przyjemność.
Wyszłam z domu i pobiegłam w bliżej nie znanym mi kierunku. Biegłam prosto przez pół godziny, czując na sobie spojrzenia innych ludzi. W pewnym momencie zawróciłam i pobiegłam w drogę powrotną. Moje zwycięstwo, nie zgubiłam się. Normalnie cud. Pierwszy dzień w Loitsche. Pierwsze co zrobiłam to poszłam pobiegać miastem. Wtedy było to przyjemne. Miałam 16 lat. Teraz mam 21. Minęło pięć lat odkąd jestem z tymi ludźmi, których kocham. Nie było mnie z nimi dwa miesiące. Jednego wcale nie pamiętam. Drugi wypełniony był pustką i bólem. Dni mijały. Mnie nie było. Czasami w nocy wydawało mi się, że słyszę płacz dzieci, że nie mogę do nich iść. A potem.. nagle.. wszystko się urywa. Nie ma już nic. Tylko chłód nocy i ból świeżych ran.


2 komentarze:

  1. Niesamowite. Tylko kiedy Julka i Tom się spotkają ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne! Fajnie, że akcja z ratowaniem Julki się udała :)
    Mam nadzieję, że w następnym odcinku Tomcio i Julcia się spotkają:)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń