niedziela, 20 kwietnia 2014

6. Uwięziona.

Flyleaf - Call You Out
Julka:

Zamknęłam oczy i uspokoiłam oddech. Skrzypnęła metalowa zasuwa i do wnętrza przyczepy wpadło światło. Poczułam jak Diego bierze mnie na ręce i zanosi gdzieś, wcześniej kopnięciem otwierając jakieś drzwi.
Położył mnie na sianie, metr od ściany i przywiązał liną do dwóch słupków wbitych w mocno ubitą ziemię. Gdybym była w pełni sił pewnie wyrwałabym słupki z ziemi. Ale byłam zbyt słaba i nieprzytomna z bólu.
-Wiem, że nie śpisz. - odezwał się cicho Diego patrząc na mnie z żalem.
Otworzyłam oczy  i spojrzałam na niego wściekła jak osa.
-Nie będziesz krzyczeć bo i tak nikt cię nie usłyszy. Ale to na wypadek jakbyś próbowała. - przykleił mi do ust srebrną taśmę. Następnie nachylił się nade mną  z obrzydliwym uśmiechem, który kiedyś na krótko mnie oczarował. W tej chwili poczułam do niego odrazę i wstręt. Gdybym mogła, splunęłabym mu prosto w twarz.
Podniosłam rękę do twarzy i wierzchem drżącej dłoni przetarłam zakurzony policzek. Czerwone oczy po przepłakanej godzinie nadal mnie piekły i chciałam żeby sobie poszedł. On jednak stał nade mną z założonymi rękami. Nagle zaczął się przysuwać w moją stronę przesuwając językiem po zębach. Serce mi przyśpieszyło ze strachu. Tłukło się o wystające żebra jakby miało za mało miejsca. Przesuwałam się coraz dalej w tył aż napotkałam ścianę. Szarpnęłam ręką chcąc uderzyć Diego. Lina jednak była zbyt krótka, więc w rezultacie wpiła mi się mocno w skórę rozcinając ją. Od nadgarstka rozszedł się przenikliwy ból rozchodząc się na całe ciało. Chłopak kucnął przede mną i delikatnie chwycił mój podbródek. Obróciłam głowę i zacisnęłam oczy. Spuściłam głowę a brudne włosy  opadły mi tak, że nie było widać twarzy i zapłakanych oczu.
Jego dotyk był delikatny ale wiedziałam, że chce mi coś zrobić.. Krzyknęłam kiedy jedną ręką zaczął rozpinać guziki mojej szpitalnej tuniki lecz taśma zagłuszyła dźwięk tak samo jak masę przekleństw, które wykrzyczałam w jego kierunku. Drzwi szopy otworzyły się i stanęła w nich czarnowłosa kobieta.
-Zostaw ją w spokoju. Pobawisz się później. Mam dla ciebię robotę. - powiedziała ostro i stanowczo a Diego wstał, otrzepał kolana i wyszedł.
I  wtedy pękłam. Zaczęłam płakać przecierając delikatnie palcami po twarzy. Podkuliłam nogi i położyłam głowę na kolanach. Zaczęłam chwiać się w tył i przód nie chamując łez. Byłam tak słaba, że nawet nie mogłam spleść palców, żeby objąć kolana. Byłam pół przytomna z bólu. I fizycznego, i psychicznego. Jestem zbyt słaba by uciec.

Tom:

-Wiem, że to nie twoja wina chłopcze.. - powiedziała łagodnie mama Julki. Nie mogłem jej spojrzeć w twarz. Było mi wstyd, że dowiedziała się tak późno.
-Tom, rozumiemy cię.. - szepnęła tym razem moja mama kołysając w wózku Andrew i Katherin.
-Jak możecie coś rozumieć? To przeze mnie Julka jest teraz skazana na Amandę! Nawet nie wiemy co się z nią dzieje!- krzyknąłem wstając.
-Tom! Dzieci!- mama zawołała próbując uspokoić dzieci, które obudzone zaczęły płakać.
Zacisnąłem zęby.
-To moja wina, wiem o tym. - wziąłem komórkę ze stołu i wyszedłem trzaskając drzwiami. Rano byliśmy na wywiadzie. Ja i Bill opowiadaliśmy o porodzie, śpiączce i porwaniu. Georg nie był zdolny nic powiedzieć a Gustav zbyt mało wiedział.
Kiedy wróciliśmy moi rodzice i teściowie byli już w domu.
Idąc przed siebie myślałem o każdej chwili spędzonej z Julią. Analizowałem każde wspomnienie. Dobre i złe. To, że już na początku straciłem dla niej głowę a ona wolała Billa. Byłem przy niej gdy cierpiała, byłem przy niej po ich zerwaniu, byłem przy niej cały czas. I z dnia na dzień staliśmy się sobie bliżsi. Dużo bliżsi. Była moim tlenem i nałogiem. Chciałem się codziennie przy niej budzić i widzieć jej piękne szaro-niebieskie oczy za każdym razem kiedy jest smutna, wesoła. Za każdym razem, w każdej chwili, codziennie. Dlatego oświadczyłem się jej i teraz na moim palcu lśni złota obrączka.
Obróciłem ją w palcach i włożyłem z powrotem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz